Reminiscencje z podróży- czyli jak Belleville Wieczne Miasto najechał...

Parafialna pielgrzymka do Rzymu ogłoszona wiosną tego roku, przygotowana bardzo starannie przez naszego nieocenionego Proboszcza (logistyka i co najważniejsze - ciekawie opracowany plan) odbyła się w dniach 26-30 października. Przy doskonałej pogodzie, pełni entuzjazmu i z lekkim dreszczykiem emocji - dla naszej dziesiątki to pierwszy pobyt w Rzymie - wylądowaliśmy w mieście tysiąca kościołów, niezliczonej ilości placów i fontann, obelisków i mostów na Tybrze.
Drogi czytelniku - Bóg istnieje! I może brzmi to nieco pretensjonalnie, ale jak inaczej wytłumaczyć te wspaniałości architektury, rzeźby, malarstwa, dzieł rąk i umysłu ludzkiego, które mieliśmy okazję zobaczyć na miejscu? Przecież jedynie Bóg mógł obdarzyć talentem tych wszystkich, którzy "zapracowali" na splendor stolicy Italii i uczynili ją jedną z piękniejszych na świecie.  

20171026 204323


Rzym antyczny najpierw. Miasto na siedmiu wzgórzach założone w 753 roku przed Chrystusem. Zachowane ruiny przeogromnych przedsięwzięć budowlanych - Forum Romanum, termy Karacalli na przykład, Cyrk Massimo, łuki triumfalne, fragmenty akweduktów. No i naturalnie Colloseum. Tłumy turystów z całego świata podziwiający ten najbardziej znany obiekt Rzymu. I świata. Każdy pragnący posiadać fotkę "na tle"... Dalej więc sesje zdjęciowe! Aparaty i smartfony w ruch! A wszystko pod oślepiającym słońcem Italii. Pogoda bowiem nam sprzyjała.
To był nasz pierwszy kontakt z Rzymem. Dla mnie niezapomniany. Choć opłacony wieczornym zmęczeniem, bólem nóg, ponieważ tempo (narzucone - z konieczności, żeby jak najwięcej zwiedzić, zobaczyć - przez młodzież, z Ks. Mateuszem na czele, który drałował na przedzie wiodąc swoją trzódkę) było iście wyczynowe. Co nie przeszkadzało większości, po króciutkim odpoczynku w hotelu i kolacji, udać się powtórnie na eksplorację Wiecznego Miasta nocą. Bo też i wspaniale prezentuje się Roma o tej porze. Podświetlone obiekty, mosty - bajeczne widoki!

20171027 154137


A potem świątynie. Te już późniejsze. W doskonałym stanie, odnowione, oślepiające wprost barokowym przepychem. Zdobione freskami, od których zakręcić się może w głowie. W sensie dosłownym, ponieważ wszystkie bazyliki posiadają bogato zdobione sklepienia. Trzeba więc zadzierać wysoko głowę i cieszyć oczy. Dla równowagi podziwiać można marmurowe posadzki. O przeróżnych barwach i niepowtarzalnych deseniach. I już sam człowieku nie wiesz, na co patrzeć najpierw.
Dla nas pielgrzymów szczególnie istotne były wizyty i codzienne Msze święte pośród tych wszystkich wspaniałości. Ksiądz Mateusz zadbał o to, żeby każdego dnia było to inne święte miejsce.

20171029 105851 001


I tak pierwszy dzień to bazylika Santa Maria Magiore. Wielka, przestronna, wysoka, piękna, aż dech zapiera.
Drugi dzień u św. Jana na Lateranie, "bazylice bazylik". Tu też chodzimy z otwartymi - przepraszam za kolokwializm - gębami !
Dalej św. Paweł za murami - kolejne cudo architektury, malarstwa i rzeźby. Z ogromnymi posągami świętych Piotra i Pawła. Galerią portretów wszystkich papieży, która otacza sklepienie. I znów głowy do góry - szukamy św. Jana Pawła i Franciszka, którego następnego dnia widzieliśmy na żywo. Są! Ten ostatni podświetlony nawet. Jeszcze zdjęcia - grupowe między innymi, to które mogli obejrzeć bellevilscy parafianie na ekranie przed niedzielną mszą świętą. Niech żyje technika! Ksiądz Mateusz wysłał, nasza nieoceniona P. Iza udostępniła i tak pielgrzymi z Rzymu zagościli wirtualnie w XIX Paryżu.

IMG 20171028 103647


Niedziela - to prawdziwa perełka - kościół del Gesu. Msza święta w kaplicy, jakże odmiennej od poprzednich, monumentalnych miejsc. Maleńka, niska, ciemne belki na suficie. Przeskromna, inna. Wydeptana podłoga, bielone ściany. Ale to tutaj modlił się (i mieszkał - ponieważ kaplica znajduje się na terenie klasztoru) święty Ignacy Loyola. Można było obejrzeć pamiątki w gablotach obok. Skórzane, zgrzebne ciżmy, przedmioty życia codziennego należące do świętego.
Kiedy stanęliśmy w kręgu i trzymając się za ręce odmawialiśmy Modlitwę Pańską zrobiło się jakoś podniośle, wzruszająco...

20171026 215148


I w ostatni dzień - kościół przy Świętych Schodach. Jak legenda głosi Cesarzowa Helena sprowadziła i zrekonstruowała schody, po których Jezus Chrystus prowadzony był na sąd do Piłata. Teraz schody przemierzane są na kolanach przez modlących się pątników z całego świata. W tym przez kilkoro naszych młodszych pielgrzymów ! Kościół o wystroju nowoczesnym, świetnie nagłośniony. A my w nim śpiewający dość niepewnie, ale gorąco modlący się, również w naszych prywatnych intencjach. Ba, wypowiadanych podczas Modlitwy Wiernych - na początku dość nieśmiało i nieporadnie - przez nas samych, zupełnie spontanicznie, "z głowy". A nie jest to wcale takie proste! Na szczęście nasz drogi Proboszcz wspierał nas z całych sił. I jak każdego dnia, bez wyjątku - modliliśmy się w intencji wszystkich naszych współparafian. W szczególności tych, którzy nas o tę modlitwę prosili.

20171027 170034


Wszystkie nabożeństwa były dla nas okazją do wyciszenia się, modlitwy, skupienia. Po zgiełku stolicy był to również czas wytchnienia, czas poświęcony całkowicie Panu Bogu. No i codzienna - jako że ciągle był to październik - modlitwa różańcowa na zakończenie.
Dzieliliśmy się czytaniami, każdego dnia zaszczyt przypadał innej osobie. Jedynie nasza niestrudzona pani Gosia dzielnie śpiewała każdego dnia Psalmy.
WATYKAN to oddzielny rozdział. Tak jak oddzielne jest to państwo w państwie. Ze swoją Gwardią Szwajcarską, w charakterystycznych pomarańczowo-niebieskich strojach, której zmianę mieliśmy okazję śledzić, imponującą kolumnadą wokół placu św. Piotra  i naturalnie Bazyliką.
Ta ostatnia to dla nas Polaków miejsce szczególne. Tu przecież znajduję się grób św. Jana Pawła, "naszego" papieża. Oglądane niejednokrotnie w telewizji, a tym razem "na żywo", dla nas Polaków miejsce naprawdę ważne. Nic to, że godzinę trzeba było stać w kolejce, żeby dostać się do środka, że nawet chwilowy, lekki deszcz nas zaskoczył...  Po kolejnej kontroli bezpieczeństwa - Rzym i Watykan bowiem silnie strzeżony jest przez wojsko, carabinieri, policję miejscową - znaleźliśmy się w środku. Tuż na prawo od wejścia spoczywa "nasz" papież. Wydzielone kilka ławek do modlitwy i tylko - prawie przepytano nas przy przechodzeniu przez barierki czy występujemy w charakterze turystów, czy pątników. W "strefie" zabronione zdjęcia oraz podchodzenie zbyt blisko sarkofagu. A więc każdy z nas przycupnął na klęczniku i z nieukrywanym wzruszeniem modlił się cichutko, acz gorąco do "naszego" Świętego. Mnie chodziły po głowie słowa podziękowania - że przywiódł nas szczęśliwie do siebie... Pragnę nadmienić, że był to główny cel dla mnie: znaleźć się przed Jego Świętym grobem, pokłonić się przed Jego Świętością i wielkością.

20171028 130440


Sama bazylika przytłacza tłumami zwiedzających. Żeby zobaczyć słynny - z czarnego tym razem marmuru - posąg Świętego Piotra, trzeba było przeciskać się prawie pośród licznych chętnych do dotknięcia stopy Świętego. I tu niespodzianka ! Posąg został odgrodzony. Nie ma więc możliwości zbliżenia się bezpośredniego.
Ale po raz kolejny tyle wspaniałości do podziwiania w nawach, kaplicach ! Po raz kolejny wieczorem przed zaśnięciem wirówka utrwalonych pod powiekami kolorów, kształtów, dzieł na chwałę bożą wykonanych. Trudno wymienić tu wszystkie miejsca, które było nam dane zobaczyć. Może jeszcze wspomnę o polonicach. Otóż w zbiorach Muzeum Watykańskiego (przebogatych i ... pełnych turystów!) odszukaliśmy obraz Jana Matejki - Sobieski pod Wiedniem, ofiarowany przez samego malarza jako dar narodu polskiego papieżowi Leonowi XIII-emu.

20171028 114552


W znajdującym się przy Via Apia Antica, kościółku Domine Quo Vadis odkryliśmy popiersie Henryka Sienkiewicza, naszego noblisty, autora "Quo Vadis"(1896), powieści o życiu, prześladowaniach i męczeństwie pierwszych chrześcijan za panowania Nerona, zekranizowanej m. in. przez Jerzego Kawalerowicza.
Tutaj znajduje się odcisk stóp Pana Jezusa, który w cudowny sposób ukazał się uciekającemu z Rzymu Piotrowi. Święty Jan Paweł odwiedzając to miejsce w 1982 roku powiedział: "Jest to legenda, ale legenda, która znalazła w sercu chrześcijan głębokie przyjęcie i szczególną wiarygodność." Oprócz Kościoła Polskiego, jest to drugie miejsce chętnie odwiedzane przez rodaków.

20171027 124732


Z kolei w Panteonie mogliśmy przyklęknąć przed kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Sam Panteon jest majestatyczną i najlepiej zachowanym antyczną budowlą w Europie. Wzniesiony jako świątynia ku czci najważniejszych rzymskich bóstw, na początku VII wieku zaadaptowana została na kościół Najświętszej Marii od Męczenników. Do wnętrza prowadzą wielkie, 20-tonowe oryginalne drzwi odlane z brązu, a ciekawostką jest oculus, jedyne okno - o średnicy 9 metrów - umieszczone w kopule. Woda, która dostaje się do środka kiedy pada deszcz odprowadzana jest specjalnym systemem rowków w posadzce. Wybudowany na planie koła posiada nisze przeznaczone kiedyś na posągi czczonych tu bóstw, obecnie zaś większość zajmują grobowce królów włoskich oraz znanych ludzi. Michał Anioł twierdził, że Panteon jest tak wspaniały, że musieli go zbudować aniołowie. Goethe pisał, że wręcz przytłacza swoim pięknem...
To dla ducha. A dla ciała ? Ano, jak być we Włoszech i pysznej pizzy nie zjeść ? I lasagne, i pasta a la carbonara, i risotto z owocami morza... I doskonała kawa, pyszne lody (gellateria oferowała 150 ich smaków !), włoskie wino. No i naturalnie boutiques ! Zatrzęsienie tych z pamiątkami, które należało przecież nabyć, jak na rasowych pielgrzymów-turystów przystało. Ale też popatrzeć odrobinę na witryny eleganckich sklepów z odzieżą markową, obuwiem. Ach, te marzenia o włoskich szpilkach w latach 60-ych, 70-ych ! Tylko moje roczniki je pamiętają...

20171028 104516


I tak nasze pięciodniowe "Rzymskie wakacje"  dobiegły końca. Na marginesie polecam stary, z 1953 roku, film pod tym właśnie tytułem z doskonałą Audrey Hepburn i Gregory Peckiem dość banalna komedia romantyczna, ale po mistrzowsku pokazująca urok i niepowtarzalną atmosferę Wiecznego Miasta.
Zmęczeni, ale szczęśliwi wracaliśmy z głowami pełnymi niezapomnianych wrażeń. Nie mylę się chyba twierdząc, że co niektórzy wrócą tu. Bo przecież jest (jeszcze) tyle do obejrzenia, podziwiania, do przeżycia...
           *Autorka powyższego tekstu pragnie w tym miejscu:
- podziękować z całego serca wszystkim uczestnikom pielgrzymki za cierpliwość, uprzejmość, wsparcie moralne i pomoc czysto fizyczną (mam na myśli wydzieranie mi na wyścigi niemalże bagażu z rąk i targanie go - mimo że każdy przecież miał już swój do dźwigania, służenie ramieniem, kiedy wydawało się, że sama już dalej po licznych rzymskich schodach nie da rady); ciągła troska o kondycję i samopoczucie. Anegdotycznie brzmi fakt, że ponoć podsłuchiwano pod drzwiami mojego pokoju w nocy... Kaszle, chrapie? Dobrze - znaczy, że żyje! A wszystko spontaniczne, z potrzeby serca raczej niż obowiązku - mam nadzieję!
- przeprosić za spowalnianie tempa zwiedzania, bo albo się zagapiła na swojego ukochanego Carravaggio w Muzeum Watykańskim, albo nogi odmawiały posłuszeństwa - a przebiec przez szerokie ulice przy BARDZO krótkim zielonym świetle to prawie sportowy wyczyn. Te przejścia były dla naszego X. Mateusza permanentnym powodem do stresu... Czuwał nad owieczkami. Skutecznie. Wróciliśmy w komplecie, bez uszczerbku na zdrowiu... Należy bowiem wspomnieć, że Rzymianie jeżdżą z naprawdę dużą fantazją. Szybko, nie zanadto przejmując się przepisami drogowymi, wymuszając pierwszeństwo, trąbiąc przy tym bez miłosierdzia...
                          Dziękuję Wam za wszystko, Kochane Dzieci !

 

20171028 133333